Jarosław Fliciński
Rzeczy dzieją się po prostu
29 Listopada 2024 – 25 Stycznia 2025
Na wystawie prezentujemy najnowszy cykl obrazów Jarosława Flicińskiego, ukończony w ciągu ostatniego roku w pracowni w Zawadzie niedaleko Nałęczowa. Choć powstały one w 2024 roku, niektóre z płócien mają dłuższą historię – są efektem kolejnych warstw nakładanych na obrazy rozpoczęte jeszcze podczas pobytu artysty w Esteval i Brejo w Portugalii. Podobnie jak wcześniejsze cykle, ten również jest ściśle związany z miejscem, w którym tworzył artysta, z atmosferą pracowni, światłem i tym, co odczuwalne, lecz niewidzialne.
Co kieruje artystą w procesie twórczym? Intuicja czy rozum? Kaprys chwili czy starannie przemyślany plan? Jarosław Fliciński zaprasza nas do swojej rzeczywistości, w której odpowiedzi na te pytania splatają się w skomplikowany węzeł emocji, gestów i decyzji. Jego obrazy nie są ilustracją żadnej teorii ani próbą odwzorowania rzeczywistości – są śladem procesu, który jest równie fascynujący, co samo dzieło. Jak mówi artysta: Powstawały powoli, w swoim tempie przez całe lato, a moje myśli płynęły bardziej lub mniej regularnym torem obok, a rzeczy działy się. Czasem potrzeba było wielu miesięcy, aż nadszedł ten moment – moment „jednego, ostatniego dotknięcia” – które dopełniło całość.
Fliciński wyznaje, że podczas pracy obraz go prowadzi, ale ostatecznie to artysta decyduje, kiedy dzieło jest ukończone, nadając mu pełny kontekst, w którym ma zaistnieć. To on stawia przed sobą kolejne, białe płótno. Twórczość Flicińskiego jest nieustannym balansowaniem między świadomym a nieświadomym, pomiędzy tym, co zamierzone, a tym, co po prostu się dzieje.
Sonia Witak
Latem odwiedził moją pracownię mój dawny przyjaciel, malarz i natychmiast poprzekręcał mi wszystkie moje obrazy, wszystkie ustawił poziomo i powiedział, popatrz pejzaże (sam całe życie maluje pejzaże). Co mogłem zrobić? Uśmiechnąłem się tylko. Każdy widzi to co chce zobaczyć. Gdy odjechał wróciłem do pracowni i powoli ustawiłem wszystkie z powrotem do pionu. Obraz będąc w poziomie, był widokiem „na zewnątrz”, stając w pionie stawał się znowu portretem, obrazem „do wewnątrz” i tak go zawsze ustawiam, zupełnie naturalnie.
Jarosław Fliciński