Ściana ściana luneta
14 Sierpnia – 22 Września 2020
Wystawa Ściana ściana luneta prezentuje prace Łukasza Korolkiewicza, Pawła Kruka, Patrycji Orzechowskiej, Włodzimierza Pawlaka, Daniela Rumiancewa, Tomasza Sikorskiego i Mikołaja Smoczyńskiego.
Wystawa w Galerii Monopol opowiada o osobnych, wewnętrznych mikroświatach tworzonych przez artystów. Jej koncepcja nawiązuje do niedawnego lockdownu, emocji i postaw, które mu towarzyszyły i być może będą towarzyszyć w przyszłości, jeśli lockdowny będą się powtarzać. Jednak prezentowane na wystawie prace powstały przed pandemią, niektóre z nich wiele lat temu, nie wynikają więc z tegorocznej sytuacji. Opisują zamknięcie, wycofanie do wnętrza, do strefy względnego bezpieczeństwa jako zjawisko natury ogólnoludzkiej lub osobistej. Czasem są skutkiem okoliczności zewnętrznych, a czasem szerszej tendencji albo wręcz osobowości artysty.
Doświadczenie pierwszych dni lockdownu, można, zachowując oczywiście wszystkie proporcje i pamiętając o różnicach, porównać do końcówki PRL-u, szczególnie do okresu tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Egzystencjalne punkty wspólne to przedłużający się lęk o życie i zdrowie swoje i bliskich, wzmożona obecność śmierci w infosferze, ograniczenie możliwości poruszania się i kontaktowania z innymi poza najbliższą rodziną, niedostatek rzetelnych i nadmiar nierzetelnych informacji na temat przebiegu kryzysu, głęboka niepewność ekonomiczna, spadek dochodów. Również pod względem politycznym wydarzenia te mają pewne podobieństwa. Lockdown w Polsce zbiegł się bowiem z okresem dramatycznej walki wyborczej, w wyniku której w najbliższych latach zachodzi wielkie prawdopodobieństwo dalszej degradacji państwa, jego instytucji oraz społecznej i emocjonalnej substancji. Zresztą już widzimy nasilenie tych procesów. Obecne „państwo z dykty i paździerzu”, w jakimś stopniu analogiczne do końcówki PRL-u, nawet jeśli zachowamy umiar w porównaniach, jest też coraz bardziej państwem nienawiści do ludzi inaczej myślących niż przedstawiciele władzy centralnej.
W PRL-u emigracja wewnętrzna (a także zewnętrzna) była typową strategią przetrwania. W jakimś stopniu jest tak i teraz – a być może wiele osób będzie się musiało wycofać jeszcze bardziej. Tego obawiają się szczególnie ludzie najbardziej znienawidzeni przez prawicę w Polsce, czyli mniejszości seksualne i narodowe. I jakkolwiek postawy prezentowane na wystawie w większości przypadków nie wynikają z politycznej opresji, być może wkrótce wiele i wielu z nas będzie musiało ćwiczyć się w tych „wewnętrznych” strategiach. To, co prywatne już dawno nie było aż tak polityczne jak teraz. Tym bardziej mamy prawo spojrzeć na wycofanie się artysty „do siebie” jak na nabieranie i gromadzenie energii, kontestację przez jej kumulację, twórcze, aktywne oczekiwanie na moment przekroczenia masy krytycznej, na potencjał wystarczający do zburzenia. Ściany bowiem nie są doskonałe, mają otwory, przez te otwory artyści bacznie przyglądają się temu, co się dzieje, i pomimo że przebywają we wnętrzu, komunikują się i spiskują, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że nie.
Daniel Rumiancew